Ma dwie torebki, dwie pary bucików i szczotkę. Na zdjęciu promo wyglądała dużo gorzej. Jest to model Teresy zamieszczony w katalogu na 2009 r. Cena tej laleczki nie jest adekwatna do wykonania (39,99). Ciało przypomina mi wczesną Simbę lub lalki z tzw. kiosków RUCHU. Typowo plastikowe, bez zginanych nóg i rąk. Włosy nierówne, jakby "tłuste". Jedyne co mi się w niej podoba, to ładna buzia, choć dodanie brokatu na powieki zupełnie psuje efekt. Lalka jest niesamowicie lekka, co raczej nie zdarza się u Mattela. Niestety najnowsze laleczki, to nie jest to, co "mama" lalki Barbie miała na myśli.... Biedna Ruth chyba w grobie się przewraca...
A tutaj jeszcze w pudełku.
Mam dokładnie takie samo zdanie na temat dzisiejszych wyrobów Mattela. Aż wstyd wygnować je nazwą firmy...
OdpowiedzUsuńZ lalką tego typu spotkałem się u mojej młodszej kuzynki, i byłem świecie przekonany, że to tania podróbka, odlana na podstawie lalki Mattela (jakie można spotkać na allegro; a jakby tego było mało, na pudełkach maja jeszcze zdjęcia tych oryginalnych lalek!). Moje zdziwienie było tym wieksze, gdy zobaczyłem sygnaturkę na pleckach... :/
Cała dzisiejsza polityka Mattela mnie przeraża, Barbie coraz bardziej przypomina wyglądem Skipper z lat 90tych, jak dla mnie jest za młoda, zwłaszcza, że ma już 50 lat. Jej przyjaciólek jest za dużo, nawet trudno się w nich połapać dodatkowo wszytkie wyglądaja tak samo, więkoszość ma twarze stworzone na podstawie unowocześnionego moldu Superstar, który nawiasem mówiąc wygląda jak balon.
Wydeje mi się, jakoby firma szła na ilość, nie na jakość... Kiedyś na dekadę wydawali 15-20 modeli, z których każdy był inny, niepowtarzalny, a dziś np. nazwa 'peach'n'cream' od razu kojarzy się z konkretną lalką i strojem...
Teraz firma wydaje jakieś kilkadziesiąt modeli w ciągu roku, które potem pokrywa kurz na półkach supermarketów...
Do tego dochodzą smetne pudełka, z rysunkiem za młodej Barbie, zamiast zdjęciem zawartej lalki bądź całą kolekcją...
Stroje może i są zgodne z obowiązującymi trendami, ale są często niestosowne, jak dla kreowanej przez Mattela tak młodej lalki, a do tego są szyte na szybko, dlatego też nieuwaga dziecka prowadzi najczęściej do zniszczenia...
Także samo wykonanie - jak to wspomniane w poście - brak zginanych nóg (a przecież to one są symbolem 'oryginalnej' Barbie), łatwołamliwy plastik i głowy tak miekkie jak nadmuchany balon... Włosy tandetnie wprawione, wychodzą garściami podczas czesania... Wg mnie okropny makijaż, w stylu podróbek i równie tandetne dodatki...
Na domiar złego, wszelkie te okropne wróżki o fioletowych twarzach i turkusowych nogach, które mnie osobiście bardziej przerażają, niż bawią...
Zauważyłem także, że Mattelowi brak juz pomysłow, dlatego pojawiają się powtórki, dajmy na to Cut'n'Style lat 90tych i chyba wydana kilka lat temu lalka o tej samej nazwie, nieumywająca się do pierwowzoru...
Dochodzę więc do podobnego wniosku, że wraz ze śmiercią Ruth, firma powoli kieruje się w stronę masówki i tandety, a tym samym chyli się ku upadkowi...
Nadzieja wyłacznie w modelach kolekcjonerskich, na które chyba też już brak pomyśłów...
Dokładnie opisałeś to, co mam na myśli oglądając nowe laleczki. Dlatego też najbardziej cieszą mnie tzw. "trupki" - laleczki ze sklepów z używana odzieżą i te wszystkie "staruszki" na aukcjach. One mają to "coś" w sobie i są takie prawdziwe... Dzisiejsze lalki Mattela to typowe zabawki "Made in China" - bez duszy...
OdpowiedzUsuńwitam,ja także mam tę lalkę,tyle że blondynkę-barbie.lalka faktycznie jest lekka,niepodobna do lalki barbie,ale mi sie podoba.szczególnie jej twarz.miałam juz lalkę podobną-z takimi samymi rękami i typem ciała.dostałam ja w zeszłym roku,przywieziono mi ja z Niemiec.niestety, nie wiem jaka to seria.
OdpowiedzUsuńTeż mam tę lalkę tylko że blondynkę i rudą SUMER , ale TERESA jest najładniejsza , faktycznie laki te są bardzo lekkie i nie zbyt ładne , włosy to porażka aby nie były tłuste trzeba je umyć pod wodą jednak wtedy staną się matowe!
OdpowiedzUsuń