Ostatnio bardzo zaniedbałam swój lalkowy blog, ale nie miałam głowy na lalki. Za dużo ostatnio się działo, za mało czasu. Więcej przebywałam czytając posty na FB niż tutaj.
Ten niespodziewany zakup zmobilizował mnie do napisania postu, bo był właśnie NIESPODZIEWANY.
W piątek odwoziłam moją mamę do Krakowa na ul. Garncarską do szpitala na operację (kto wie co to za adres, to będzie wiedział dlaczego ostatnio mam taki zastój).
Po wyjściu ze szpitala poszłam w stronę rynku, a raczej Kleparza po serki oscypki, bo tam zawsze je kupuję będąc w Krakowie (polecam - są tam najlepsze!). Obok Kleparza jest parę fajnych lumpexów. Jak nie zahaczyć jak już się tam jest? Nie u mnie :) W jednym z nich napis NOWY TOWAR. Kolejka jak za czasów Stanu Wojennego, więc stanęłam łagodnie przy starszych paniach. Panie zmierzyły mnie wzrokiem : No tak. Obca, nowa osoba się znalazła do ich sklepu. Pewnie będzie częściej chodzić i wykupywać moherowe berety. Udaję, że nie widzę tych ich oczu świrujących od moich stóp w adidasach, przez czarny podkoszulek zdobiony cekinami w czaszkę...
Wchodzę nie spychana przez panie ( o dziwo, bo u mnie jest to wyścig szczurów). Ja oczywiście szybciutko do półki z zabawkami. Nic nie ma...szkoda. Ale, ale, na górnej półce coś różowego ! Na szczęście jestem dość wysoka, więc nad głowami niedużych pań chwytam "To coś". Moim oczom ukazuje się walizka Barbie oznaczona 1968 !!! Złapałam, idę do kasy. Trochę spłoszona ceną za kg - 40zł. Ale co tam. Jak policzą z 30zl to i tak biorę. W końcu taka perełka nie często się zdarza.
Pani przy kasie otwiera walizkę, a w środku....buty, ciuchy, wieszaki i....dwa klony Barbie !!!! Klony, ale jakie klony ! Babeczka pooglądała. Ja mówię, ale staruszki-złomy :) i pewnie stęchlizną śmierdzą...
Pani pooglądała i stwierdziła, że za 13zł może sprzedać... he he...13zł....
Tak właśnie stałam się posiadaczką walizki w idealnym stanie
VINTAGE WORLD OF BARBIE PINK DOLL
numer katalogowy #1002-
z 1968
Numer katalogowy nadrukowany na walizce.
Zamykanie z boku.
Uchwyt plastikowy mocowany na metalowych zawiasach.
I moje dwa kloniki w ciuszkach z tamtych lat.
I jak nie kochać takich sklepów ????